Byłam w swojej jaskini kiedy ktoś zapukał, po chwili ujrzałam Marco.
- Hej- powiedziałam patrząc na basiora.
-Hej- odpowiedział patrząc na mnie.
-Cóż cię tu sprowadza - zapytałam i spojżałam w stronę basiora który chwilę się zamyślił.
-No...niechciałem być sam- odparł chyba lekko zawstydzony.
-Jeśli chcesz możesz ze mną iść sprawdzić granicę tylko, że to trochę zajmie- zapytałam basiora patrząc ku wyjściu.
-Tak, bardzo chętnie- stwierdził i zaczoł zmierzać ku wyjściu.
Więc poszliśmy, po kilkunastu minutach byliśmy już przy granicy, ale przed nami jeszcze jakieś 4 godziny drogi aby zobaczyć całą granicę watahy.
Przez kilka minut drogi trwaliśmy w milczeniu, myślałam jaki by tu temat zaproponować ale nic nie przychodziło mi na myśl.
-Jeszcze przed nami długa droga. Nie da się jakoś szybciej pokonać tego dystansu? - zapytał patrząc przed siebie.
-Ja pokonuje ten dystans w godzinę ale lecąc a ty nie masz skrzydeł-Odparłam patrząc na niego a potem spojżałam na swoje skrzydła.
-No niestety nie mam skrzydeł, ale mogę biec- powiedział patrząc na swoje łapy.
-Wiem mam pomysł- zawołałam czarną która natychmiast przybiegła.
-Wśadaj tak będzie szybciej
<Marco?>