wtorek, 27 czerwca 2017

Bardzo ważne!

Z przykrością ogłaszam iż wataha zostaje zawieszona.
Z powodu tego, że nikt już nie pisze opowiadań i nikt nie chce dołączać .
Cóż tej watasze nie było pisane być długi czas.
Dziękuje wszystkim członkom za mile spędzony czas.
Jeśli ktoś chciałby kontynuować przygodę to zapraszam do dołączenia do mojej nowej watahy http://wataha-krwawego-zacmienia.blogspot.com/?m=1
Jeszcze raz wszystkim dziękuje.
I zapraszam do nowej watahy.

Alfa 
Luna 

Oto nowy basior alfa!

Shadow|3 lata| zwiadowca|❤Luna❤|-

środa, 21 czerwca 2017

Nowa para!!! (pierwsza)

❤Luna i Shadow ❤
Chodzą ze sobą!💞
Jestem szczęśliwa iż znalazłam swego ukochanego!💘
Alfa 
Luna 

Od Luny CD Shadowa

-Czy...czy....czy...- wyjąkiwał nieśmiałym głosem patrząc na mnie.
-Czy co?- zapytałam basiora choć wiedziałam co ma na myśli lecz czekała aż sam to wykrztusi.
-Nie bój się swoich decyzji, odważny się i idź na przód- dodałam patrząc na niego.
On przez chwilę milczał aż udało mu się wykrztusić:
-Czy... będziesz... chodzić ... ze...mną - wypowiedział w końcu nie pewnym głosem dając mi kwiaty.
Ja przybliżyłam moją głowę do jego głowy i pocałowałam go w usta i po chwili powiedziałam:
-Tak- odparłam całując Shadowa w policzek.
-Na prawdę - powiedział już śmialszym głosem.
-Tak, na prawdę - stwierdziłam przysyłając wilka.
Shadow cały czas uśmiechnięty śledził za mną wzrokiem.
-Chodź się przejść, nie stój tak- on zapatrzony na mnie podszedł i ku mojemu zaskoczeniu pocałował mnie.
<Shadow?>

poniedziałek, 19 czerwca 2017

Od Shadowa CD Luny.


Po zjedzonym posiłku Luna zapytała mnie czy pójdziemy nad łąkę. Zgodziłem się. Powoli zbliżaj się wieczór, miałem nadzieję, że dojdziemy na łąkę przed zachodem słońca. Miałem cichą nadzieję, ze się zgodzi. Dzięki niej poczułem coś czego nigdy nie czułem. Albowiem była to miłość. Szliśmy w milczeniu. Powoli się zbliżaliśmy, widziałem już z daleka małą łąkę która była pokryta kolorowymi kwiatami. Na niej miałem zamiar jej się oświadczyć. Byliśmy już na miejscu, podszedłem do niej i powiedziałem, że zaraz wrócę. Szybko pobiegłem aby nie widziała co robię i zacząłem zrywać kwiaty. Zrobiłem z nich piękny bukiet, który wyglądał tak

Teleportowałem się do niej, byłem tak strasznie zestresowany. Tak strasznie się bałem, że mnie odrzuci. Wręczyłem jej bukiet i zapytałem - Luna czy...
<Luna?>

sobota, 3 czerwca 2017

Od Luny CD Marco

Byłam w swojej jaskini kiedy ktoś zapukał, po chwili ujrzałam Marco.
- Hej- powiedziałam patrząc na basiora.
-Hej- odpowiedział patrząc na mnie.
-Cóż cię tu sprowadza - zapytałam i spojżałam w stronę basiora który chwilę się zamyślił.
-No...niechciałem być sam- odparł chyba lekko zawstydzony.
-Jeśli chcesz możesz ze mną iść sprawdzić granicę tylko, że to trochę zajmie- zapytałam basiora patrząc ku wyjściu.
-Tak, bardzo chętnie- stwierdził i zaczoł zmierzać ku wyjściu.
Więc poszliśmy, po kilkunastu minutach byliśmy już przy granicy, ale przed nami jeszcze jakieś 4 godziny drogi aby zobaczyć całą granicę watahy.
Przez kilka minut drogi trwaliśmy w milczeniu, myślałam jaki by tu temat zaproponować ale nic nie przychodziło mi na myśl.
-Jeszcze przed nami długa droga. Nie da się jakoś szybciej pokonać tego dystansu? - zapytał patrząc przed siebie.
-Ja pokonuje ten dystans w godzinę ale lecąc a ty nie masz skrzydeł-Odparłam patrząc na niego a potem spojżałam na swoje skrzydła.
-No niestety nie mam skrzydeł, ale mogę biec- powiedział patrząc na swoje łapy.
-Wiem mam pomysł- zawołałam czarną która natychmiast przybiegła.
-Wśadaj tak będzie szybciej
<Marco?>

piątek, 2 czerwca 2017

Od Marco CD Luny


W skrócie przyznam, że jestem zadowolony z naszej małej wyprawy i całkiem miłego polowania.
Przez jakiś czas rozmawialiśmy tak naprawdę o wszystkim i o niczym.
W końcu jednak wadera postanowiła wrócić do siebie. 
Cóż, obowiązki Alfy i te sprawy…
- Do zobaczenia! – powiedziałem na odchodne i udałem się w przeciwną stronę. 
Nie zawędrowałem jednak do mojej jaskini, tylko postanowiłem jeszcze trochę poprzechadzać się leśną ścieżką. 
Dosłownie chwilę później na moim grzbiecie ponownie usadowił się Raen i zaczął gadać coś od rzeczy.
- Powinieneś wrócić do domu, pójść do swojego ojca i poprosić o ponowne przyjęcie. Po kiego licha przyłączałeś się do kolejnej watahy?! 
- Nie wrócę tam, już ci to mówiłem. A zresztą tu mi jest dobrze, więc jeśli coś nie pasuje śmiało możesz się stąd zmywać. Ja tu zostaję i kropka. – Powiedziałem nad wyraz spokojnie i spojrzałem na niego kątem oka.
Między innymi tak wyglądała nasza konwersacja. Po jakimś czasie strąciłem kruka z pleców i przekroczyłem próg mojej jaskini, usadawiając się na samym jej końcu.
Jak to dobrze, że nikt tu nie mieszka poza mną…
***
Następnego dnia ze względu na niemiłosierne nudy, postanowiłem ponownie odwiedzić naszą Alfę. 
Może znalazłaby dla mnie chwilę czasu? Albo mógłbym w czymś pomóc?
W tamtym momencie mogłem zrobić wszystko byleby tylko nie spędzać czasu samotnie w nieznośnej ciszy.
Już nawet nędzne narzekanki mojego towarzysza byłyby leprze niż to…

<Luna? Sorki, że tak krótko... xd>

czwartek, 1 czerwca 2017

Od Scrilexa CD Sary:


Gdy rankiem wpadłem na Sarę i zamieniliśmy kilka słów na temat wczorajszego wieczoru jakby z lekka mi ulżyło,nie do końca wiedziałem jaka więź łączyła mnie z Sarą za to czułem jak z dnia na dzień z utęsknieniem poszukiwałem jej oblicza,jak z dnia na dzień stawałem się o nią dziwnie zazdrosny.Starając trzymać się myśli iż Sara jest dla mnie tylko dobrą przyjaciółką zaproponowałem jej mały spacer nad pamiętne jeziorko do którego wpadłem podczas naszego pierwszego spotkania,nie planowałem niczego nadzwyczajnego,tylko koleżeński spacer i rozmowa o wszystkim i o niczym,jednakże mimo usilnych prób ciężko nam było pozostać poważnymi w swym towarzystwie przez co podczas przechadzki w stronę lasu gdzie znajdowało się owe jeziorko towarzyszył nam niezwykle dobry humor .Doszedłwszy do celu naszej przechadzki usiedliśmy sobie przy brzegu jeziorka 
- Tylko nie wpadnij tam czasem 2 raz gapciu
zażartowała Sara po czym zaczęła się śmiać aż do łez.Postanowiłem więc sprawdzić czy potrafi pływać,nawet nie zauważyła jak wstałem i pchnąłem ją do wody,ta się jednak zachłysnęła wodą,chcąc jej pomóc wszedłem do wody a przerażona Sara zamroziła na kamień całe jeziorko.Gdy tylko doszła do siebie i zrozumiała iż tak jakby zamroziła nas w jeziorze na tyle mocno iż nie mogliśmy wykonać żadnego ruchu oboje zaczęliśmy się śmiać z sytuacji w której się znaleźliśmy.Opanowując się powoli zacząłem roztapiać otaczający nas lód,przy czym woda zaczęła bulgotać niczym w jacuzzi ,to była magiczna chwila którą zapamiętam już do końca.Lekko zmęczeni przygodami owego dnia wyszliśmy z jeziora i otrzepując wodę z futer ruszyliśmy w drogę powrotną do naszych jaskiń podczas której przegryzaliśmy sobie wilcze jagody.
<Sara?>