niedziela, 28 maja 2017

Od Marco CD Luny

Przechadzałem się jakąś leśną ścieżką. Trawa była w dość dobrym stanie więc raczej nieczęsto ktoś tędy przechodzi. Mimo to dało się dostrzec delikatnie wydeptaną na kształt drogi trawę. Byłem ciekaw dokąd też zaprowadzi mnie ta cienka, wijąca się między drzewami ścieżka. Droga zdawała się nie mieć końca. W końcu spojrzałem na niebo. Było piękne i aż promieniało blaskiem od słońca. Westchnąłem cicho i ruszyłem dalej przed siebie. 
- Em... Cześć? - usłyszałem za sobą.
- Witaj - ponownie obróciłem się za siebie i przejechałem wzrokiem po wilku, który stał teraz centralnie przede mną. - Luna, jeśli dobrze pamiętam? Nasza Alfa? - upewniłem się, tak na wszelki wypadek.
- Dokładnie... A ty pewnie jesteś nowy? Mam rację?
- Dołączyłem kilka dni temu. - Puściłem jej oczko i uśmiechnąłem się. - Nazywam się Marco.
- Miło poznać... Mnie już znasz.
W odpowiedzi ponownie się uśmiechnąłem i wróciłem do mojego spaceru. Luna podążała za mną, chyba domyśliła się, że urządziłem sobie małe zwiedzanie naszych terenów, gdyż zaczęła opowiadać mi co nie co o miejscach, przy których akurat się znajdowaliśmy. 
- Tak więc tu jest wodopój. Stąd czerpiemy wo...
W tym momencie nie wiedzieć skąd nad naszymi głowami przeleciał czarny kruk, a następnie usadowił się na moim grzbiecie i jak to on, zaczął narzekać i gadać coś o tym, iż powinienem opuścić watahę, tym samym przerywając mojej nowej znajomej wywód na temat wyżej wspomnianego wodopoju.
- Wybacz za niego... On... Taki już jest. - bąknąłem nieco zawstydzony.
Cóż... Niejednokrotnie przez tego małego ptaszka nabawiłem się problemów i zostałem wyrzucony z kilku innych watach. Miejmy nadzieję, że tym razem będzie inaczej...
- Jasne... Nic się nie stało. - Luna zaśmiała się i pokręciła z pobłażaniem głową.
- W takim razie... Skoro Raen już poleciał i dał nam święty spokój too... Co ty na to, żeby pójść na małe polowanie? Bo przyznam szczerze, że trochę zgłodniałem...

<Luna?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz